wtorek, 27 listopada 2012

Nie ma kiedy załadować :)

Mało ostatnio piszę, a jeżeli już to do szuflady, czyli po nowemu do jakiegoś folderu. Dużo czytam i dużo pracuję, szukam nowych pomysłów. Co ostatnio szyłam? Poduchy. Oto niektóre z nich.
len, poliester 

bawełna, poliester


Ta z 49 kwadracików :), len, bawełna


różne tkaniny


len, bawełna


Oprócz poduszek powstał taki pled, mata bez określonego zastosowania :)

To moje pierwsze prace patchworkowe, wykonywane na polarze, jeszcze niedoskonałe, dopiero nabieram wprawy :)
Oczywiście wszystkie tkaniny są z odzysku. W większości wyszukuję w szmateksach rzeczy nowe, czasami z metkami, żeby wykorzystać tkaninę. Najlepsze są do tego spódnice, mało szwów i dużo materiału :). Najlepsze XXXL. Zdarzają się też kupony nowych materiałów. Najlepsze są angielskie.
I pomysł na święta, prosty i dekoracyjny do wykorzystania na wiele sposobów.

Mogą być na prezenty, ale również stanowić ozdobę stołu, albo stać sobie pod choinką i wzbudzać zainteresowanie co też w nich się znajduje. Co jest w moich? Zdjęcie niżej.


mandarynki, orzechy i cukierki.

Woreczki mogą też stanowić okrycie doniczki z gwiazdą betlejemska, grudniówką, jeśli nie mamy akurat pasujących kolorem albo... zresztą każdy może znaleźć jeszcze inne zastosowanie :)

A o co chodzi z tym "Nie ma kiedy załadować" ? Otóż jak mój mąż jest bardzo zajęty to mówi właśnie tak " nie ma kiedy załadować". No i ja w końcu kiedyś się zapytałam o co to chodzi, no bo rozumiem, że generalnie o brak czasu, ale tak konkretnie i dlaczego załadować. Otóż dlatego: Na budowie robotnicy biegają naokoło z pustymi taczkami. Na pytanie dlaczego tak biegają z pustymi, odpowiadają  - " No bo nie ma kiedy załadować ". 
Życzę jednak wszystkim, żeby tak bez sensu nie biegali, a w ogóle trochę sobie odpuścili i jak już nie będzie tego końca świata to niech te Święta będą dla Was przyjemnością i odpoczynkiem. Ja w tym roku planuje prawdziwie minimalistyczne święta, nawet choinka ma być minimalistyczna, ale o tym napisze na  http://wachlarz.blogspot.com/ .
Serdecznie Anula




czwartek, 16 sierpnia 2012

Lecimy w kulki ... oczywiście filcowane :)




Te wszystkie wełniane kule, wyglądające trochę jak małe kłębuszki są bardzo trwale sfilcowane i nie da się ich rozwinąć. Z niektórych powstały korale i bransoletki, inne posłużyły do wykonania wiszącej dekoracji. Filcowe kule są lekkie i świetnie nadają się też do zabawy dla dzieci. Można nimi rzucać do celu (np plastikowego pojemnika) bez obawy, że coś się potłucze. Nie robią hałasu. Mogą też stanowić świetną zabawkę dla kota, tym bardziej, że się nie rozwiną :).
Do ich wykonania oprócz oczywiście igiełki do filcowania, w tym wypadku jednej, można wykorzystać najmniejsze resztki wełny. Oczywiście musi to być 100% naturalnej wełny nie syntetycznej. 
Kule wykonane z włóczki mają wg mnie ciekawszą fakturę od tych wykonanych tradycyjna metodą z wełny czesankowej, specjalnie przeznaczonej do filcowania. Natomiast jest to metoda na pewno bardziej pracochłonna. Coś za coś. 
 
A tu jak powstała kula z takich właśnie resztek.






Inne kule robiłam nawijając luźne kłębki wełny, a potem za pomocą igiełki je filcowałam. W trakcie filcowania od czasu do czasu kule obraca się rękach tak jak by się robiło okrągłą bułeczkę. Filcując również cały czas się ją obraca. Trzeba szczególnie uważać bo ukłucie taką igłą jest dużo gorsze od ukłucia zwykłą igłą. Wiem co mówię :)


Gotowa filcowa biżuteria  korale i bransoletka


Broszki

Dekoracja do powieszenia na tarasie, balkonie, będzie poruszać się na wietrze


I na koniec makatka, obrazek, w zasadzie to nie wiem jak nazwać to moje dziełko wykonane oczywiście metodą filcowania inną niż wszystkie, którą nie chwaląc się sama wymyśliłam, wykorzystując nie wełnę czesankową, a normalną wełnianą włóczkę i wełniane dzianiny.


Pozdrawiam Wszystkich tu zaglądających bardzo serdecznie, a ja dalej lecę w kulki ;)

wtorek, 10 lipca 2012

Filcowanki i nie tylko



Oto Miś
Miś jest bardzo grzeczny dziś…

Czasami, siedzę, kombinuję i nie mogę nic ciekawego wymyślić. Wtedy najlepiej wszystko zostawić i zająć się zupełnie czymś innym. Nic na siłę. Tak było ostatnio z filcowaniem. Zrobiłam parę broszek, naszyjnik, etui na klucze przy okazji doszłam do wniosku, że nie nadają się do filcowania rzeczy sfilcowane, których parę sztuk zakupiłam. Jak coś jest sfilcowane to po prostu nie da się już więcej sfilcować. Niby proste, ale od razu na to nie wpadłam. Natomiast super nadaje się do filcowania włóczka moherowa (100 % wełna). I właśnie z takiej włóczki powstał tak zupełnie przypadkiem Miś.
Przypadkiem, bo chciałam właśnie ową włóczkę wypróbować, a widziałam ostatnio w jakimś pisemku zrobioną tą metodą świnkę. Tzn metodą filcowania na sucho, ale z wełny czesankowej. Wełny czesankowej kupować nie będę, i nawet nie chodzi o to, że jest dość droga,  ale zależy mi na  wykorzystanie swoich zasobów wełny. W końcu ma być Rękodzieło & Recykling. Nie będę pokazywać instrukcji wykonania, zresztą chyba byłoby to tak naprawdę niewykonalne. Tu się w zasadzie robi na wyczucie i wiele zależy od wyobraźni i własnej inwencji. W każdym razie Miś został wykonany jedną cienką igiełką do filcowania. Nie jest nigdzie zszywany. Jak na misia jest leciutki waży 15 g !. Wysokość  8,5 cm. Czas wykonania 2,5 -3 godziny.
A to inne filcowanki wykonane z wełnianych niepełnowartościowych, uszkodzonych swetrów.

Etui na klucze

Breloczek


 Broszki



A to zupełnie coś innego drewniane korale w jedwabiu
Te zielone zrobiłam dla córki



I inne koraliki




Drewniane korale leżały nie używane, jedwab z apaszek, drobne koraliki pozyskałam z bluzki kupionej w szmateksie.
No i jak na panujące u nas upały to by było na razie na tyle
Zachęcam do różnego rodzaju własnej twórczości. Własne rękodzieło podarowane bliskiej osobie może być nieraz cenniejsze niż drogi prezent. Będzie to znaczyło że oddaliśmy kawałek siebie :)

W naszej wsi Panie z Koła Gospodyń robią piękne papierowe kwiaty, postaram się w najbliższym czasie je pokazać.
Serdecznie pozdrawiam
Anula  



środa, 23 maja 2012

Dla lubiących szycie


Nie jest to mój pomysł, bo taką poduszeczkę na szpilki, na gumce, do założenia na rękę pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak chodziłam z mamą do krawcowej. Kiedyś dużo rzeczy szyło się u krawcowej, dziś to bardzo droga przyjemność. Mnie samej daleko jest do profesjonalnego szycia, ale lubię coś przerobić lub uszyć coś niezbyt skomplikowanego. Wiadomo, że szpilki do szycia są niezbędne, a nie zawsze jest co z nimi zrobić. Zwykle leżą wszędzie. U mnie często były wpięte w manekin. Teraz już nie mam z tym problemu. Do zrobienia poduszeczki na rękę wystarczy kawałek gumki, resztka materiału i gąbka. Do drugiej dodatkowo wysoka nakrętka na słoik (w wysokiej lepiej upchać poduszeczkę) i jakiś klej. Ja wykorzystałam klej do materiału. W obu przypadkach zamiast gąbki wykorzystałam poduszki, które, zwykle odpruwam od bluzek, bo nie lubię wypchanych ramion :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za cierpliwość w oczekiwaniu na kolejny post. Niestety letnia pora niezbyt sprzyja robótkom :). Ogród wzywa.
Anula

niedziela, 29 kwietnia 2012

Na początek

Założyłam ten blog już jakiś czas temu i zdążył już kilka razy zmienić swoją nazwę J.Ostatecznie pozostało R&R czyli

Rękodzieło & Recykling.

Pomysł zrodził się z zamiłowania do wykorzystywania rzeczy starych ale jakościowo dobrych, a czasami o wiele lepszych niż produkowane obecnie , jak również w proteście przeciwko wyrzucaniu tychże rzeczy po prostu na śmietnik. Temat na czasie bo tyle mówi się obecnie o ekologii. W zasadzie dużo się mówi, a mało się dzieje. Pojawili się co prawda artyści  tworzący nowe ze starego.Znane osoby wypowiadają się w jaki sposób troszczą się o środowisko. Ale to wszystko kropla w morzu potrzeb, chociaż dobre i to.  Nie ma u nas zwyczaju „wystawek”. Jedni wstydzą się wystawiać inni brać, a przede wszystkim brak jest organizacji. I tak rzeczy niepotrzebne jednym, które przydałyby się komu innemu trafiają na wysypisko. A przecież nie wymaga to wielu zabiegów, aby zorganizować raz na jakiś czas w każdej miejscowości takie wystawki. Wystarczy parę stołów, gdzie można by wystawić swoje niepotrzebne rzeczy i oddać za darmo lub sprzedać za symboliczną złotówkę. Wiele cennych książek idzie po prostu do pieca, bo jak mnie nie potrzebna to pewnie nikomu, takie jest bardzo często nasze egoistyczne myślenie.
Z domu rodzinnego, za co jestem wdzięczna swoim rodzicom, a także dziadkom, wyniosłam zasadę, że nie wyrzuca się chleba. Zawsze jak widzę poniewierający się po śmietnikach chleb nachodzi mnie myśl, że może kiedyś temu co go wyrzucił będzie tego chleba brakowało. Ja tą zasadę rozciągnęłam na wiele innych rzeczy. Książki, których już nie potrzebuję oddaje do biblioteki, dla rzeczy które nie są mi już potrzebne, a nie nadają się do wyrzucenia szukam nowych właścicieli.
Staram stosować się do zasady:

zanim coś kupisz pomyśl 3 razy, zanim coś 

wyrzucisz, zniszczysz bezpowrotnie, pomyśl 6 razy

Wokół otacza nas coraz więcej „pięknej” nowej  tandety, która z jakością i solidnością nie ma nic wspólnego, która może tylko ładnie wygląda dopóki jej nie dotkniesz, nie obejrzysz, nie upierzesz w przypadku ubrań.
Kupiłam ostatnio materiał, rzekomo bawełnę, która gniecie się jak papier, jest sztywna i niemiła w dotyku, czymś nasączana, nabłyszczana, nie wiem, w każdym razie w niczym bawełny nie przypomina. Oczywiście moja wina spojrzałam na wzór, bawełna to bawełna, nawet jej specjalnie w sklepie nie dotykałam. Rozczarowanie przyszło w domu.
Z jakością jest ostatnio coraz gorzej, a przecież nie powinno nas być stać na produkcję bubli, a jednak tak się dzieje i to za przyzwoleniem Państwa, które nie zajmuje się tym czym powinno się zajmować. Kontrola jakości należy przecież do organów państwowych, tak mi się przynajmniej wydaje.



Rękodzieło & Recykling to blog gdzie zaprezentuję rzeczy, które  sama wykonałam lub przerobiłam,  wykorzystując rzeczy  z odzysku np. stare koronki, hafty, materiały głównie naturalne jedwab,  len, torebki, klamry itp.  Wykorzystując je do swoich prac, tworzę rzeczy unikatowe i niepowtarzalne. Dokładam starań aby każda praca była starannie wykonana i wykończona.
Fartuszki wykonane z materiałów z odzysku (sukienek, spódnic, a nawet koszul).
Filcowanki do których wykorzystuję sfilcowane czy nawet trochę zniszczone swetry, a także resztki wełen.
Kokardki wymyślone przeze mnie szyte są z lekko uszkodzonych apaszek, czy szaliczków.
Na patchworki, poduszki i obrazy z materiałów i wełny można wykorzystać najmniejsze skrawki materiałów i koronek.
Sporo resztek materiałów otrzymałam od teściowej, która kiedyś zajmowała się szyciem. Skrawki pozostałe po uszytych ubraniach przeleżały na strychu sporo lat, ale nie straciły na jakości.  Z jednego kawałka powstał modny obecnie kołnierzyk w stylu Peter Pan. Córka znając moje zamiłowanie do przerabiania rzeczy starych od razu zapytała co tym razem poprułam :). Tym razem wykorzystałam resztki materiału.

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie 
Anula